Jak to jest teraz z tymi kontaktami między ludźmi? Wiele osób wszelkie relacje zaczęło sprowadzać do świata cyfrowego / wirtualnego i wbrew pozorom nie dotyczy to tylko nastolatków. Spędzają czas z telefonem w ręku, przesiadują na portalach społecznościowych, czatach itp. pozbawiając się ogromu bodźców i informacji zwrotnych, które występują w normalnych relacjach w świecie fizycznym lub, jak to się teraz zwykło mówić – w realu. Czasami wynika to z zakompleksienia, czasem z lenistwa, z pozornego wygodnictwa, czasami ze złego gospodarowania czasem, ze strachu wpajanego im codziennie w różnych propagandowych mediach… Powody mogą różne. Niewolnik nałogu zawsze znajdzie jakieś usprawiedliwienie, by nie czuć się winnym swoich destrukcyjnych działań. Mam tu na myśli osoby zdrowe i pozbawione ograniczeń fizycznych lub niezależnych od siebie, które mogłyby utrudniać kontakt twarzą w twarz. Nawet raz na jakiś czas, choć im częściej, tym lepiej.
O ile korzystanie z cyfrowych narzędzi jest pomocnym substytutem, gdy celem jest utrzymanie kontaktu z kimś, z kim spotkanie fizyczne jest z jakiegoś powodu niemożliwe lub mocno utrudnione, bo np. może być od nas oddalony o przysłowiowe pół świata, o tyle pisanie do siebie tylko zdawkowych tekstów, gdy są mniejsze lub większe możliwości spotkania się jest parodią relacji. Kontakt wirtualny może być uzupełnieniem kontaktu fizycznego. Na pewno nie powinien go zastępować.
Ironią jest, że im więcej mamy pod ręką narzędzi, teoretycznie ułatwiających kontakt, tym mniej mamy czasu dla siebie i dla innych. Jednym z powodów może być ilość kontaktów w świecie wirtualnym. Osobiście wolę utrzymywać kilka stałych, ale dobrych jakościowo kontaktów, niż bajdurzyć z wieloma osobami o pierdołach, które tak naprawdę nie mają jakiejś realnej wartości. Zabierają tylko czas i powodują, że wyobrażenia budowane w cyfrze często mają się nijak do rzeczywistości. W wirtualu nie poznajemy osoby. Budujemy sobie jedynie o niej swoje wyobrażenie.
Pisanie sms-ów, czatowanie itp., może być dobrym początkiem, może być nawet ciekawym uzupełnieniem relacji. Jeśli jednak całkowicie zastępuje rzeczywisty kontakt, to sprawia, że relacja jest najczęściej płytka i nietrwała. Szczególnie w przypadku potencjalnych relacji damsko-męskich. Bo, czy można zbudować więź bez całej gamy, zdawać by się mogło prozaicznych elementów takich, jak zapach, gesty, mowa ciała, głos i jego modulacja, dotyk, czy nawet smak? 😉 Nie mówiąc już o wspólnym doświadczaniu, przeżyciach, kojarzeniu dźwięków, wspólnym śmianiu się do rozpuku i wielu innych rzeczy, których w wirtualu nie doświadczymy.
Może kiedyś ludzie będą w stanie stworzyć technologie, które będą mogły symulować tak realistyczny świat wirtualny, że będzie on nie do odróżnienia od fizycznego, lecz nieprędko to nastąpi. Tymczasem, jeśli ktoś na własne życzenie chce się zamykać w klatce, którą sobie stworzył, bo tak jest „bezpieczniej” lub „wygodniej”, kastrując przy okazji większość swojej sfery wewnętrznej do postaci zombi, to proszę bardzo. Chcącemu nie dzieje się krzywda. Dla mnie jednak takie pozorne bezpieczeństwo jest złudzeniem. Wolę otwierać się na doświadczenia niż mamić się złudzeniami.
Ktoś może powiedzieć, że przecież teraz jest taka, a nie inna sytuacja i kontakty ograniczane są przez prawo. Czy na pewno? Ile czasu zajęło Ci przeczytanie rozporządzeń oraz przepisów i przeanalizowanie, co jest zgodne z prawem, a co nie. Niektóre nakazy i zakazy są po prostu bezprawne, sprzeczne z ważniejszymi przepisami, głupie i nielogiczne. I nie trzeba być nawet prawnikiem, żeby to dostrzec. W takich sytuacjach masz wybór, albo pozwolić się zastraszyć i co najwyżej klepać w klawisze lub mazać palcem po ekranie, albo starać się żyć w miarę normalnie, nadal utrzymywać prawdziwe relacje i rzeczywisty kontakt z innymi, zachowując oczywiście przy tym zdrowy rozsądek. Dla chcącego nic trudnego.