Zebrało się kiedyś kurze na amory Polazła więc kura prosto do obory Spode łba patrzy zalotnie na byka - Hej, czy kury też Pan może bzyka? Byczek swe oczy niemal wybałuszył - Tak, ale królicze muszą mieć uszy Kura jak cegłą trafiona w głowę - I może jeszcze cycki gumowe? Takiej złośliwości byk nie podarował Mocno kury kuper kopytem storpedował Leciała długo pyskata biedaczka Kuper ją bolał i czuła się jak kaczka W stawie lądując z pluskiem niemałym Aż wszystkie ryby się pochowały Dobiła do brzegu, choć nie bez kłopotów Kiepska z niej pływaczka z rodziny nielotów Odzyskując oddech na drugi brzeg spojrzała A tam piękne dwa konie, chwilę pomyślała I rzuciła się w te pędy dookoła stawu Nie mogła przepuścić takiego zestawu! Ledwo oddech łapiąc rzuciła pytanie - Jam najlepsza laska, tylko czy Wam stanie? Konie aż przykucnęły, na siebie spojrzały I rżąc ze śmiechu niemal pozdychały Zawiedziona kura uciekła spłakana Niewiele widząc wpadła na barana - Kochany baranku może Ty mi pomożesz? - Kuper mnie swędzi tak, że nie daj Boże Baran uważnie kury wysłuchał Powiedział do kury - oj Ty kuro głupia! - Z takimi problemami idź Ty do koguta - On dla kur stworzony, to jego pokuta Kura się obruszyła, machnęła skrzydłami - Z tym gamoniem? W życiu! Już wolę z lisami Baran kurze beknął - lepiej Ty znieś jajka - Z lisami to zupełnie już nie Twoja bajka Lecz kura nie chciała posłuchać barana Kucnęła za kurnikiem i czekała do rana Marząc o ekscesach, jakie będzie przeżywać Gdy powabny lisek będzie ją zdobywać Wtem się zjawiło jej rude marzenie Nim się połapała, poczuła tylko drżenie Ciałem drgawki wstrząsnęły i aż się... posrała Gdy jej delikatna szyja z kłami się spotkała Tak oto kura, co amorów szukała Zamiast seks torpedą, śniadaniem została Nie rozumiała biedaczka wszystkich konwenansów Myślała, że zostanie królową romansów Lecz się przeliczyła w swej zajebistości I uderzała nie do tych, co potrzeba gości
Krótki, ale zwięzły wpis. Taka szybka, podręczna ściąga. 🙂